piątek, 4 stycznia 2013

American psycho (Bret Easton Ellis)



"To są szczyty twórczej wolności intelektualnej. Ta książka jest nawet w naszych czasach, które zniosły tyle jaskrawych rzeczy, tak rażąca, że nawet stary Kałużyński dawno nie czytał czegoś podobnego. Największy skandal wydawniczy ostatniego dziesięciolecia w Stanach Zjednoczonych"

Zygmunt Kałużyński "Wprost"


American Psycho
Autor: Bret Easton Ellis
Tłumaczenie: Jędrzej Polak
Wydawnictwo: vis-a-vis/Etiuda (Kraków 2005)
Cena: 33,80zł
Liczba stron: 454


Większą część lata spędziłem w katatonicznym odrętwieniu, przesiadując w biurze, nowych restauracjach, w domu (gdzie oglądałem filmy i programy z kaset), w taksówkach, w niedawno otwartych nocnych klubach lub w nowych restauracjach. Tego lata wydarzyły się cztery duże katastrofy lotnicze, z których większość sfilmowano, jakby ktoś wyznaczył dokładną datę i miejsce wypadków pokazywanych następnie w nieskończoność w telewizji. Najpierw samoloty rozbijały się w zwolnionym tempie, potem puszczano kilka przypadkowych ujęć tlących się jeszcze wraków i migawki z ofiarami – poparzonymi i pokrytymi krwią – a na koniec łkający strażacy wyciągali z pogorzelisk różne części ludzkich ciał. Zacząłem używać dezodorantu Oscara de la Renty i dostałem wysypki pod pachami. Na ekrany wszedł poprzedzony fanfarami film o małym, gadającym robaczku. Obraz zarobil ponad dwieście milionów dolarów.

Książka, o której dziś słów kilka, przypomniała mi się z okazji głośnej sprawy dwóch prezenterów radiowych, pana Figurskiego i pana Wojewódzkiego. W satyrycznej audycji radiowej mówili brzydkie rzeczy o ukraińskiej służbie w polskich domach. I głosy były dwa: jeden mówił, że oto dwa prostaki obrażają dla poklasku naszych przyjaciół zza wschodniej granicy, a drugi, że oto (za Wyborczą) „WF obrazili polskiego chama” przedrzeźniając go i chcąc zmusić słuchacza do samodzielnego zastanowienia się, czy przypadkiem i on nie jest, przynajmniej trochę, takim polskim zadufanym chamidłem.

Dokładnie takie same głosy towarzyszyły publikacji już ponad 20 lat temu książki amerykańskiego pisarza B. E. Ellisa „American Psycho”. Ukazał on życie amerykańskiego yuppie na wysokim stanowisku w wielkiej korporacji na Wall Street w latach 80., Patricka Batemana. Spędza on dnie nie robiąc nic w pracy, ćwicząc na siłowni, jedząc obiady w najmodniejszych restauracjach, imprezując w najmodniejszych klubach i wydając rodzinne pieniądze. Życie jego i jego towarzyszy dzieje się w rytm kolumn plotkarskich i wydarzeń towarzyskich. W międzyczasie główny bohater realizuje się w swoim hobby: brutalnym zabijaniu ludzi. Jego ofiarami padają prostytutki, bezdomni, studentki, a także koledzy z pracy.

„American Psycho” pełne jest bardzo brutalnych scen i dokładnych opisów tortur i profanowania zwłok. Pełne jest pornograficznych scen przy których „50 Twarzy Greya” przypomina program 5-10-15. I dlatego książka ta wzbudziła swojego czasu wiele kontrowersji. Czy ogrom przemocy i pornografii ma zaspokoić najniższe potrzeby głodnego sensacji, niewyrobionego czytelnika; wzbudzić skandal, który na wydawniczym rynku oznacza czysty zysk? Czy też ma być to metafora bezsensu współczesnego konsumpcjonizmu, doprowadzona do absurdalnego wręcz poziomu zohydzenia, by zaznaczyć jak poważny jest to problem? Ocenić trzeba samemu.

PS. Polskie tłumaczenie w wykonaniu Jędrzeja Polaka jest wprost wyśmienite!

Recenzował Paweł Pestka


W 2000 roku książka doczekała się ekranizacji. Główną rolę w filmie zagrał Christian Bale (choć i Jared Leto doczekał się roli w tym filmie :)

_______________________________________________________

Dzisiejszą recenzję przedstawia czytelnik, który postanawia ukryć się pod pseudonimem Paweł Pestka.
Przypominam wszystkim chętnym  o możliwości wysyłania recenzji swoich ulubionych książek na adres: oceniane@interia.pl


4 komentarze:

  1. ja bym nie porównywał wielkiego dzieła (American psycho) z dwoma pajacami z radia (Wojewódzki z Figurowskim)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zanim to się zmieni w wielkiego flejma o Wojewódzkim i Figurskim: dobra książka!

    OdpowiedzUsuń
  3. To chyba od stopnia wrażliwości zależy :)

    OdpowiedzUsuń